Klinika leczenia uzależnień

– Piłem od najwcześniejszych lat – opowiada pan Arek. – Alkohol był moją ucieczką w krainy dobrostanu, gdzie kwitło życie towarzyskie. Alkohol był przy każdej okazji, na urodzinach, dzień po urodzinach, dwa, trzy i miesiąc po, przed imieninami tydzień i kwartał po. Wiele się robiło by się napić, sprzedawało się artefakty z rodzinnej kolekcji zabytkowej, sprzedałem samochód.

Pan Arek wylądował w końcu w klinice leczenia uzależnień.

– Dzięki uprzejmości żony, matki i dalszej rodziny zostałem skierowany na leczenie. Początkowo odbierałem to jako wyrok, ale z czasem okazało się, że mam z tym faktyczny problem, bo dłuższe niepicie powodowało pewien psychiczny dyskomfort, a także fizyczny.

Pan Arek podjął leczenie w dobrej klinice, jak sam stwierdził po latach. Odnalazł tam osoby z podobnym problemem. Było to już lata temu, choć jemu wydaje się to jakby wczoraj.

– Nie pije i ciesze się teraz życiem. Poświęciłem się dla pracy, mam też na oku narzeczoną. Tym nie mniej wciąż dochodzą do głosu pewne mechanizmy uzależnienia, z którymi muszę się mierzyć na bieżąco.

Pan Arek uczęszcza na mitingi AA. Tam też wymienia się z innym doświadczeniami. Prowadzi też swój dzienniczek aktywności, który pozwala mu analizować swój stan emocjonalny.

You may also like